602 107 532 ; 697 172 185 office@financial-life.pl

Z zainteresowaniem obserwuję pojawiające się za oceanem próby przyjęcia takiej interpretacji zapisów polis chroniących od przerw w działalności (Business interruption, BI), by zmieściły w swoim zakresie także COVID-19.

 

Standardowy BI to za mało

Klasyczne ubezpieczenie przerw w działalności firmy, warunkuje wypłatę odszkodowania (utraconego zysku i pokrycia kosztów stałych) zaistnieniem szkody majątkowej (np. spaleniem hali produkcyjnej). Zdarzenia takie jak epidemia, czy chmura pyłowa po wybuchu wulkanu (duży problem linii lotniczych A.D. 2010), nie uruchomią wypłaty odszkodowania.

Na rynku amerykańskim, za sprawą systemu precedensów prawnych i przy sprawności intelektualnej prawników, wiele umownych zapisów – w tym kontraktów ubezpieczeniowych – decyzją sądu udaje się kwestionować i przyjmować interpretacje korzystne dla ubezpieczonych.

Przykładem jest decyzja Sądu Federalnego New Jersey w sprawie Gregory Packing, Inc. v. Travelers Property Cas. Co. of America, który uznał, że zanieczyszczenie pomieszczeń szkodliwą substancją, choć nie zmienia fizycznej struktury rzeczy, jest fizyczną szkodą majątkową i jako taka, stanowi podstawę do wypłaty z tytułu przerwy w działalności przedsiębiorstwa.

Podpierając się mocą tego werdyktu, dwa inne sądy w Oregonie i New Hampshire, również uznały, że szkodę można uznać za fizyczną, pomimo nienaruszenia struktury ubezpieczonej rzeczy / majątku. Prawnicy niektórych firm, już dziś zastanawiają się, czy „zanieczyszczonych” koronawirusem powierzchni (jak wiemy, wirus przenosi się także poprzez dotykanie zakażonych przedmiotów), nie można uznać za szkodę majątkową ograniczającą możliwość prowadzenia działalności gospodarczej, dającą podstawę do wypłat z polisy BI? Jak wynika z publikacji sieciowych, temat w U.S. jest rozwojowy.

 

Majątek firmy dziś, to co innego…

… niż pół wieku temu. Jak pokazują dostępne analizy (o czym przy okazji innego wpisu), struktura aktywów przedsiębiorstw konsekwentnie ewoluuje w stronę wartości niematerialnych i prawnych (intangible assets). Innymi słowy, majątek firm to już w istotnie mniejszym stopniu dobra o charakterze materialnym (tangible assets). Ich majątek stanowią dziś: technologia, patenty, znaki handlowe, towarowe, globalny zasięg, rozpoznawalność marki i wiele innych – dóbr, niemających postaci fizycznej.

Ryzyka, na jakie napotykają te firmy, mają również mniej fizyczny charakter.  I takim również wyzwaniom muszą sprostać ubezpieczyciele.

Czas na NDBI

Rzeczywistym zwiastunem postępu w tym obszarze są produkty Non-Damage Business Interruption (NDBI). Ubezpieczenia chroniące przychody firm w razie przerw w działalności, nawet wtedy, gdy szkoda nie ma czysto fizycznego wymiaru. Przed czym ochronią wiec firmę? Posługując się prospektem jednej z przodujących firm reasekuracyjnych, ryzyka uruchamiające wypłatę za wymuszone przerwy w działalności firmy to m.in.: akty terroru, strajki, decyzje regulatorów rynku, awarie zasilania (blackout), dostępu do Internetu, rozprzestrzenianie chorób zakaźnych (!), załamania systemu transportowego, przerwanie łańcucha dostaw i wiele, wiele innych ryzyk, żywotnie odpowiadających potrzebom dzisiejszego globalnego i nasiąkniętego technologią światowego rynku.

 

Szyte na miarę

Ostudzę jednak nieco ewentualny zapał. Mowa tu o czołówce postępu w obszarze ubezpieczeń, przesuwaniu dalej granic tego co „ubezpieczalne”. Myślę o podejmowaniu przez ubezpieczycieli i reasekuratorów ochrony ryzyk słabo jeszcze rozpoznanych, których stać na pokrycie wielomilionowych strat w razie „pójścia za daleko”, przyjęcia nieadekwatnej wyceny składki. Minie zatem jeszcze trochę czasu nim – w jakiejś formie – ryzyka klasy NDBI trafią do szerszego grona odbiorców. Potrzeba lat doświadczeń i skrupulatnego zbierania danych, by zyskać niezbędne obserwacje statystyczne.

Dlatego produktu NDBI nie kupicie jeszcze u zaprzyjaźnionego agenta ubezpieczeniowego z biura obok. Dziś to wciąż produkty, do których dostęp mają najwięksi. Produkty „szyte” i negocjowane „na miarę” szczególnych potrzeb, głównie poza granicami naszego kraju. Dlatego by do nich dotrzeć, ważne są międzynarodowe relacje i kompetentna reprezentacja Klienta, sprawnie przyswajająca nowe trendy i możliwości rynkowe.

Misja i … zysk

Przy tej okazji warto również wspomnieć o tym, co niby oczywiste, a czasem umyka. Choć „ubezpieczenia to misja” – jak lubią mawiać ubezpieczyciele – towarzystwa ubezpieczeniowe to w dużej mierze firmy komercyjne, posiadające swoich udziałowców, plany ekspansji i oczekiwaną stopę zwrotu na zainwestowanym kapitale. Dlatego, choć ich podstawowa działalność to podejmowanie i wycena ryzyka pilnują mocno, by było ono kwantyfikowalne i adekwatne do wysokości opłacanej składki – innymi słowy – pod kontrolą.

Wchodzenie w ryzyka o 100 % prawdopodobieństwie realizacji – co do zasady nie wchodzi w grę. I bardzo dobrze! Nikt z Państwa nie chciałby mieć polisy w firmie, która do ryzyka pochodzi „frywolnie” i w najmniej spodziewanym momencie zbankrutuje / zniknie z rynku. Zresztą, by było to jak najmniej prawdopodobne, ustawowo czuwa nad tym nadzór ubezpieczeniowy.

 

Wzajemne uzupełnienie

Jednak poza komercyjnymi, istnieją także wzajemne formy ubezpieczeń, gdzie celem nie jest zysk, a akcent położony jest w innym miejscu. Niskie koszty, brak marketingu, optymalizacja ochrony ubezpieczeniowej za jak najniższą składkę.  Towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych (TUW) z zasady podporządkowane są celowi nadrzędnemu – zabezpieczyć swoich członków przed ekspozycją na ryzyko.

Nasze prawo daje szereg możliwości w zakresie organizowania takich form wzajemnej ochrony ubezpieczeniowej. Dlatego – gdybając nieco – można wyobrazić sobie TUW(y) organizacji skupiających przedsiębiorców, reagujący wypłatami i wsparciem uczestniczących przedsiębiorców w sytuacjach kryzysowych. Oczywiście sytuacje takie jak ogólnoświatowa pandemia, są szczególnym zagrożeniem, zwłaszcza dla takich wzajemnych kooperatyw (z praktyki są one znacznie słabsze kapitałowo, niż komercyjne firmy). Jednak o ile łatwiej byłoby zarządzić dziś pomocą /wsparciem Państwa poprzez udzielenie gwarancji finansowych m.in. takim organizacjom? Kierować przynajmniej część środków w sposób bardzo celowy i weryfikowany przez specjalistów?

Żałuję, że na postawione przeze mnie w tytule pytanie, dziś – wg mojej najlepszej wiedzy – nie mogę udzielić prostej odpowiedzi „tak, produkt A firmy B”.

Epidemia COVID-19 jest faktem. Każde ryzyko musi przestać być zdarzeniem pewnym, by zaczęło być „ubezpieczalne”, i by składka mogła być – w uproszczeniu – niższa od kwoty sumy ubezpieczenia.

COVID-19 to jedno z ryzyk, które się zmaterializowało. Lista innych, potencjalnych zagrożeń – jest długa, ale w dużej mierze możliwa do identyfikacji. Zainteresowanych „uszyciem” polisy „na miarę” – zapraszam do kontaktu.

 

Marek Kołowacik

Financial Life, Kancelaria Brokerska